Obiecywały pracę młodym dziewczynom z Sokółki i okolic. Na miejscu kobiety były zmuszane do uprawiania nierządu. Dziś w Białymstoku rozpoczął się proces sióstr oskarżonych o handel ludźmi i zmuszanie do prostytucji.
Oskarżone trzydziestokilkuletnie kobiety Barbara M. i Sylwia M., pochodzące z Sokółki, są tymczasowo aresztowane. Akt oskarżenia w sprawie Barbary M. dotyczy przestępstw popełnionych od lipca 2002 roku do maja 2005 roku. Zarzuty dotyczą m.in. doprowadzania przemocą do uprawiania nierządu w Londynie, przywłaszczania dowodów osobistych i paszportów oraz stosowania wobec pokrzywdzonych gróźb w celu zmuszenia ich, by nie ujawniały informacji związanych z tym procederem - informuje Polska Agencja Prasowa.
Druga z kobiet Sylwia M. oskarżona jest o to, że w okresie od września 2003 roku do maja 2005 roku dopuściła się handlu ludźmi, przetrzymywała w swoim domu w Londynie młode kobiety, nakłaniała je oraz doprowadzała przemocą do uprawiania prostytucji - przypomina PAP.
Barbara M. organizowała kobietom wyjazd do Londynu. Mówiła im, że będą opiekować się dziećmi lub sprzątać mieszkania. Chodziło zaś o to, by zwabić je za granicę i zmusić do prostytucji. Kobietom niejednokrotnie opłacano koszty wyjazdu do Anglii.
Preferowane były młode i ładne dziewczyny. Sprawa wyszła na jaw, gdy jedna z więzionych wysłała SMS-y do rodziny w Polsce z komórki, którą udało jej się ukryć. Krewni poinformowali o całej sprawie policję.
Prokuratura ustaliła, iż osobami uczestniczącymi w procederze handlu ludźmi oprócz Barbary M., była jej siostra Sylwia M., ich matka Anna M. oraz krewna Elżbieta L. Dwie ostanie osoby zostały już prawomocnie skazane przez Sąd Okręgowy w Białymstoku na bezwzględne kary pozbawienia wolności.
Barbara M. była poszukiwana na podstawie europejskiego nakazu aresztowania. Została zatrzymana w Wielkiej Brytanii i w lutym 2014 roku przekazana polskim organom ścigania. Przesłuchana w charakterze podejrzanej nie przyznała się do popełnienia zarzuconych jej czynów, stwierdzając, że do opisanych w zarzutach sytuacji w ogóle nie doszło. Poza tym odmówiła składania wyjaśnień w sprawie.
Rozprawa, która rozpoczęła się dziś przed białostockim sądem odbywa się przy drzwiach zamkniętych. Oskarżonym grozi kara od 1 roku do 10 lat pozbawienia wolności.
opr. (is)