Działania podejmowane przez służby weterynaryjne, leśników i koła łowieckie w walce z afrykańskim pomorem świń, a także relacje pomiędzy rolnikami a myśliwymi – to główne tematy spotkania, które odbyło się w piątek w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Podlaskiego.
W rozmowach uczestniczyli m.in. wicewojewoda podlaski Jan Zabielski, wojewódzki lekarz weterynarii Krzysztof Pilawa, zastępca dyrektora ds. gospodarki leśnej Piotr Czyżyk i Piotr Wawrzynowicz z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych. Koła łowieckie reprezentowali przewodniczący okręgowych zarządów polskiego związku łowieckiego - z Białegostoku Jarosław Żukowski, z Łomży Jerzy Włostowski i z Suwałk Jan Goździewski. W dyskusji wzięli również udział przedstawiciele rolników, m.in. prezes Podlaskiej Izby Rolniczej Grzegorz Leszczyński. Gospodarzem spotkania był członek Zarządu Województwa Stefan Krajewski.
- W lutym miną dwa lata od kiedy stwierdzono pierwszy przypadek ASF w Polsce. Staramy się wspólnie walczyć z tym problemem - mówił Stefan Krajewski. Podkreślił on również, że w województwie gdzie priorytetem jest produkcja rolna niezbędne są wspólne działania zmniejszające skutki ASF.
Pierwszy przypadek ASF w Polsce odnotowano 13 lutego 2014 roku. Od tej pory na terenie kraju stwierdzono 84 przypadki tej choroby – ostatni 13 stycznia br. (czytaj tekst Afrykański pomór świń w gminie Szudziałowo). Wszystkie ogniska znajdowały się w 10 gminach w trzech powiatach: białostockim, sokólskim i hajnowskim. Największa tendencja do rozprzestrzeniania się ASF-u występuje na granicy polsko-białoruskiej.
Jak podczas spotkania informował wojewódzki lekarz weterynarii Krzysztof Pilawa, w Polsce sytuacja poprawia się - a obszar objęty restrykcjami zmniejszył się o trzy powiaty. Gorzej jest na Litwie i Łotwie. Najgorsza sytuacja panuje w Estonii, gdzie obszar objęty restrykcjami to teren całego kraju.
Krzysztof Pilawa poinformował o działaniach podjętych przez wojewódzki służby weterynaryjne. To przede wszystkim wdrożony w ubiegłym roku program bioasekuracji i wprowadzone w tym roku aktywne poszukiwania padłych dzików w promieniu 3 km od każdego przypadku ASF. Planowane jest również m.in. wprowadzenie obszaru działań prewencyjnych – to 50 km od granicy obszaru objętego ograniczeniami oraz na całej długości granicy z Białorusia i Ukrainą. Służby weterynaryjne zapowiadają także zakup 21 kontenerów niezbędnych do przetrzymywania tusz dzików. Zostaną one przekazane do kół łowieckich i nadleśnictw. Problem braku odpowiednich kontenerów do przetrzymywania dziczyzny zgłaszali niektórzy z uczestników spotkania.
Zostaną również zakupione odłownie - specjalne klatki, które pozwolą monitorować populację dzików pod względem zdrowia, przemieszczania się i ilości osobników.
O ograniczaniu populacji dzików, czyli o odstrzale dzików mówili reprezentanci kół łowieckich i Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych. Podkreślano, że plany odstrzału dzików na kończący się 31 marca sezon łowiecki zostały już wykonane w większości okręgów. Teraz spływają wnioski o ich zwiększenie, tak aby wykorzystać sprzyjająca pogodę i czas.
Przedstawiciele myśliwych wnioskowali o zmiany w prawie łowieckim. Chodzi głównie o złagodzenie przepisów dotyczących polowań zbiorowych: przedłużenie możliwości polowań zbiorowych również na luty, zwiększenie liczby naganiaczy i możliwość polowania z psami tropiącymi.
- Teraz jest śnieg, więc łatwiej zwierzynę wytropić po śladach, ale w dużych i gęstych obszarach leśnych dzika bez psa się nie wypędzi - mówił Jarosław Żukowski.
Rezultaty działań w walce z afrykańskim pomorem świń przedstawili także podlascy leśnicy.
- W 2015 roku w stosunku do 2014 nastąpił spadek populacji dzika o blisko 30 proc. To w gospodarce łowieckiej bardzo dobry wynik - stwierdził Piotr Wawrzynowicz z RDLP.
- Przysłuchując się wypowiedziom różnych instytucji wydawałoby się, ze sytuacja jest niezła, a wręcz dobra - skomentował wypowiedzi uczestników spotkania prezes PIR Grzegorz Leszczyński. Pytał on jednocześnie, czy wraz ze zmniejszającym się pogłowiem dzików spada też się liczba rolniczych wniosków o odszkodowania składanych do kół łowieckich. Jak się okazało dokumentów jest więcej, co jednak może być spowodowane większą znajomością procedur ubiegania się o odszkodowania wśród poszkodowanych.
Leśnicy, a przede wszystkim myśliwi podkreślali, że odpowiedzialnością za szkody wyrządzone przez dzika zwierzynę są obarczani tylko oni, natomiast rolnicy nie biorą pod uwagę, że sami tworzą dla dzikich zwierząt „cieplarniane” warunki.
- Rolnicy nie biorą pod uwagę sugestii myśliwych – mówił Jarosław Żukowski. - Uprawy kukurydzy są zakładane bezpośrednio przy lasach bez żadnych pasów oddzielających, gdzie można byłoby zwierzynę wypędzić, wytropić.
- My nie możemy upraw przenosić sobie z miejsca na miejsce. Na naszym terenie nie da się uprawiać innych zbóż ze względu na produkcję mleka. Nie mamy alternatywy - odpowiedział mu Grzegorz Leszczyński.
Przedstawiciele Podlaskiej Izby Rolniczej podkreślali, że spotkania w takim gronie są bardzo potrzebne. - Cieszymy się, że nawiązuje się dialog pomiędzy myśliwymi i rolnikami, bo do tej pory nie zawsze i nie wszędzie działo się dobrze - mówili rolnicy.
Na podstawie: wrotapodlasia.pl