Marzy mi się każdy poranek taki spokojny, bez bólu, bez płaczu - mówi mama Stasia, Marta Patrzałek. - Abyśmy po otwarciu oczu nie zastanawiali się, jaką postać przybierze siatkówczak w oczkach naszego wcześniaka. Chciałabym, tak bardzo chciała wiedzieć, że chemia, którą zalecili lekarze w Polsce jeszcze bardziej mu nie zaszkodzi. Stasio tak strasznie płacze, a z nim moje serce. Serce matki wiele może znieść i trzymam się, ale jest ciężko. Mój synuś kochany, Stasiulek, miałby teraz miesiąc, gdyby urodził się w terminie, a już dwie chemie rozlały się w jego żyłach.
Staś urodził się w 32. tygodniu ciąży.
- 7 lipca 2016 roku - tego dnia - narodzin swojego długo wyczekiwanego dziecka - nigdy nie zapomną Marta i Tomasz, rodzice Stasia Patrzałka.
Nie tak planowali swoje życie. Staś urodził się w Kielcach dwa miesiące przed terminem, dostał 8 punktów w skali Apgar. Trafił do inkubatora. Niestety, po trzech dniach maluch stracił oddech. Został zaintubowany i w 95 procentach oddychał za niego respirator. Lekarze stwierdzili, że jeżeli płuca nie podejmą pracy, to dziecko się udusi. Po dwóch dniach modlitw rodziców ich syn zaczął samodzielnie oddychać. Po miesiącu walki Stasio opuścił szpital. Na rodziców spadł obowiązek kontroli i badań związanych z wcześniactwem synka. Już podczas pobytu w szpitalu u Stasia wykryto szmery w sercu. Jego niedojrzałe jeszcze serduszko walczyło, by dostosować się do nowej sytuacji, jaką stał się przedwczesny poród.
W ósmym tygodniu życia podczas badania lekarze wykryli płyn pod siatkówką w oku chłopca. Staś trafił do Centrum Zdrowia Dziecka. Wykonane tam badanie dna oka potwierdziło przerażającą diagnozę - siatkówczak obuoczny - złośliwy nowotwór oczu. Siatkówczak jest rzadką chorobą. Ocenia się, że zapadalność na ten typ nowotworu wynosi około czterech przypadków na milion na rok. Chłopiec w 14 dniu życia przyjął pierwszą chemię. Następna chemia, już mocniejsza odbyła się 3 tygodnie później. Guz w prawym oczku 14 września miał już 2,5 milimetra, w lewym oczku pojawił się naciek.
24 października odbędzie się pierwsze badanie dna oka pod narkozą, które precyzyjniej określi stan zdrowia Stasia. Wówczas zostanie zaproponowany dalszy plan leczenia. Rodzice są w trakcie konsultowania przypadku Stasia z doktorem Abramsonem w Nowym Jorku. Takie leczenie może kosztować nawet i półtora miliona złotych.
Rozpoczęto już zbiórkę pieniędzy, aby Staś mógł wyzdrowieć. Można je wpłacać na konto FUNDACJI RYCERZE I KSIĘŻNICZKI, ul. Zagójska 2/4 /85, 04-101 Warszawa PKO Bank Polski SA 90 1020 1042 0000 8902 0324 4142 tytułując przelew: „Darowizna dla Stasia”.
- Szanowni Państwo, z bólem serca prosimy wszystkich ludzi dobrej woli o pomoc w uratowaniu naszego maleńkiego synka Stasia - mówią rodzice chłopca. - Będziemy wdzięczni za każdą złotówkę przekazaną na jego leczenie, a tak dużo tych złotówek potrzebujemy... Codziennie drżymy o jego życie, które przecież dopiero się zaczęło, a już tyle złego się w nim wydarzyło. Staś miał zaledwie 14 dni gdy przyjął pierwszą chemię... Głęboko wierzymy, że wspólnymi siłami uda nam się zebrać kwotę potrzebną na wyjazd Stasia na leczenie do Nowego Jorku, a wszystkim, którzy nam w tym pomogą z serca dziękujemy - dodają.
opr. (hr)