Przez 20 miesięcy będziemy się starali opracować strategię i szkolić naszych partnerów z Ukrainy, mówić im o idei samorządności, dawać dobre przykłady, wyłonić liderów - mówi Mirosław Lech, wójt Korycina, jednocześnie przewodniczący Związku Gmin Wiejskich Województwa Podlaskiego. W lutym gościł on na Ukrainie i podpisał tam memorandum w sprawie współpracy z siedmioma gromadami obwodu winnickiego.
- Realizowany przez nas program jest pilotażowy. Zależy nam na tym, by pomóc w demokratyzacji Ukrainy. Będziemy starali się wypracować metody działania, które pozwolą na połączenie gromad. Na pewno czeka nas interesująca praca. Podczas wizyty podpisaliśmy memorandum o współpracy z władzami Obwodu Winnickiego i Podolską Agencją Rozwoju Regionalnego - mówi wójt Korycina. - Samorządu na Ukrainie nie było i nie ma. Zmarnowano szansę po pomarańczowej rewolucji. Teraz natomiast widać wielką wolę społeczeństwa do dokonania zmian. Nowi ludzie dążą do reform. Ukraińcy przyjmują polską drogę jeśli chodzi o samorządy lokalne. Funkcjonują tam gromady, które obejmują teren jednej lub kilku wsi. Nie mają one praktycznie żadnego majątku. Nasi sąsiedzi zamierzają powołać do życia w całym kraju około 1500 samorządów. To dziesięć razy mniej od obecnej liczby gromad.
Zapytaliśmy o wrażenia z pobytu na Ukrainie. - W miejscu, gdzie gościliśmy mieszka około 20 tysięcy Polaków, w całym obwodzie winnickim jest ich około 100 tysięcy. Wojna na wschodzie kraju przewija się wciąż w rozmowach. Nikt tam nie ma wątpliwości, że jest to wojna z Rosją. W okolicach Winnicy przebywa wielu uchodźców z terenów objętych walkami. To co rzuca się w oczy, to niesamowita dewaluacja hrywny i fatalny stan infrastruktury technicznej. Oprócz głównych dróg trudno się tam tak naprawdę poruszać. Widać przy tym wielką wolę zmian. Przebywaliśmy tam akurat w pierwszą rocznicę walk na Majdanie - opowiada Mirosław Lech. - Cieszę się, że jako samorządowiec mogę dołożyć cegiełkę do rozwoju Ukrainy - dodaje.
(is)