Mieczysław Miączyński poległ na Kępie Oksywskiej, Stanisław Zarzecki zginął pod Wołominem, a losy Adama Grabowskiego pozostają nieznane. Wszyscy stanęli do walki, gdy 1 września 1939 roku Niemcy napadli na Polskę.
* * *
Mieczysław Miączyński był przed wojną nauczycielem matematyki w szkole w Sidrze. Zmobilizowany, trafił na Wybrzeże. Bronił Kępy Oksywskiej pod dowództwem pułkownika Stanisława Dąbka. Zginął 18 września 1939 roku. Tak tamte wydarzenia opisał historyk: "żołnierze 2 kompanii podporucznika Miączyńskiego przeżywali ciężkie chwile, bo hitlerowcy zaczęli już wdzierać się do ich rowów strzeleckich. Ostatecznie Polacy bagnetami powstrzymali wroga, a potem odrzucili go z linii obronnych. Dzielnie spisywali się ochotnicy, m.in. wejherowscy harcerze. Zacięte walki trwały do wieczora. Z szeregów polskich ubyło kilkunastu obrońców, wśród nich śmiertelnie ranny Mieczysław Miączyński."
* * *
Stanisław Zarzecki przyszedł na świat 5 czerwca 1915 roku w Rudawce pod Janowem. Przed wojną służył jako podoficer zawodowy w 5 Pułku Lotniczym w Lidzie. Podczas wojny obronnej Polski roku został przydzielony do 55 Samodzielnej Eskadry Bombowej. Zginął 7 września 1939 roku zestrzelony przez niemieckiego myśliwca nad wsią Grabie Nowe na Mazowszu, podczas lotu rozpoznawczego.
Nowe światło na ostatnie chwile Stanisława Zarzeckiego rzuciło odkrycie dokonane latem tego roku.
7 września 1939 roku polscy lotnicy wyruszyli w rejs samolotem PZL 23B Karaś. Dowódcą załogi był podporucznik obserwator Stanisław Maciej Pytlakowski, pilotem – kapral pilot Stanisław Zarzecki, a strzelcem pokładowym – szeregowy Antonii Iwaniuk.
"Znane dotychczas ustalenia potwierdzały, że wszyscy członkowie załogi zginęli i zostali pochowani niedaleko miejsca katastrofy. Następnie, jeszcze w czasie wojny, przeniesiono ich szczątki na pobliski cmentarz parafialny w Poświętnem k. Wołomina. Okazało się jednak, że tylko dwóch lotników zostało złożonych do mogiły, co potwierdzali świadkowie tamtych wydarzeń. Jednego z członków załogi nigdy nie odnaleziono..." - czytamy na stronie wizna1939.eu.
W lipcu członkowie Stowarzyszenia Wizna 1939 oraz ekipa programu "Było... nie minęło. Kronika zwiadowców historii" udała się pod Wołomin w poszukiwaniu szczątków i pozostałości po lotnikach.
"Podczas prowadzonych prac przypadkowo natrafiono na drewnianą skrzynię, która była zakopana na niewielkiej głębokości. Prace ziemne potwierdziły, że w skrzyni znajdują się szczątki ludzkie, pozostałości munduru, nadpalone polskie guziki oraz liczne fragmenty spadochronu. Wśród odnalezionych fragmentów munduru bardzo dobrze zachował się naramiennik z wyraźnie odznaczonym śladem po dystynkcjach – dwie belki, co pozwoliło zidentyfikować osobę, do której należał – był to kapral Stanisław Zarzecki" - podaje portal wizna1939.eu.
Pochówek doczesnych szczątków lotnika rodem z Rudawki ma się odbyć 21 września. Stanisław Zarzecki spocznie obok swoich towarzyszy broni, na cmentarzu w Poświętnem koło Wołomina.
* * *
W ciężkich walkach pod Piotrkowem Trybunalskim brał udział Adam Grabowski, który przed wojną pracował jako nauczyciel i wychowawca w Janowie, Butrymowcach i Sucheniczach.
We wrześniu 1939 roku skład odwodowej polskiej Armii Prusy, która miała zagrodzić niemiecki pochód w głąb kraju wchodziły m.in. jednostki z Suwałk, Grodna i Lidy, w których służyli żołnierze z Sokólszczyny (były to m.in. 81 Pułk Strzelców Grodzieńskich im. Stefana Batorego, 29 Pułk Artylerii Lekkiej i 76 Lidzki Pułk Piechoty im. Ludwika Narbutta współtworzące 29 Dywizję Piechoty).
Do zażartych walk z Niemcami doszło pod Longinówką 5 i 6 września. Tak wydarzenia te opisał historyk Jan Wróblewski: "W czasie walki Niemcy zdobyli sztandar pułku (76 PP - red.) znajdujący się na samochodzie. Grupa żołnierzy z 1 batalionu stoczyła o niego zażarty bój. Walka wręcz toczyła się nie tylko z bagnetem na karabinie, ale i łopatami, granatem w ręku. Duszono się rękami, a nawet zębami wgryzając w krtań. W ciągu około 15 minut sztandar przechodził z rąk do rąk aż został uratowany przez sierżanta Biela. Niemcy walczący o sztandar zostali zabici. (...) Około godziny 6 z kierunku Piotrkowa i Longinówki Niemcy rozpoczęli kolejny atak większą liczbą pododdziałów piechoty z czołgami. Polski batalion stawiał dzielny opór, lecz został zmiażdżony przez czołgi i po dwóch godzinach przestał istnieć. W walce zginął dowódca mjr Kosiński, 22 oficerów i 426 szeregowców. (...) Straty te powstały nie tylko w walce. Większość oficerów i szeregowych została dobita na polu walki, zmiażdżona przez czołgi, względnie spalona w stodole. 19 oficerów rozstrzelano".
Tak Niemcy mścili się za swoje wysokie straty: ponad 200 zabitych żołnierzy i 40 straconych czołgów.
Adam Grabowski nie powrócił do domu. Jego losy pozostają nieznane.
* * *
Materiały pochodzą z kroniki opracowanej przez Józefa Zalewskiego
opr. (is)
Czytaj też:
Samolot ze swastyką nad sokólskim dworcem
Na zdjęciach poniżej:
Mieczysław Miączyński
Stanisław Zarzecki (za niebieskaeskadra.pl)
Adam Grabowski
Adam Grabowski z harcerzami w Janowie