Różne podmioty przychodziły do gminy. Jeden człowiek podpisał protest przeciwko budowie wiatraka, a następnego dnia pojawił się, aby po cichu prosić o jego postawienie - mówił burmistrz Dąbrowy Białostockiej Tadeusz Ciszkowski na spotkaniu poświęconym projektowi studium zagospodarowania przestrzennego. To właśnie sprawa wiatraków oraz planowanego przebiegu krajowej "dziewiętnastki" najbardziej poruszały mieszkańców, którzy przyszli na debatę.
Tuz przed godziną 11 do sali konferencyjnej Urzędu Miejskiego w Dąbrowie ciężko się dziś było wcisnąć. Przed wejściem tłoczyła się grupka mieszkańców. W środku dało się wyczuć napięta atmosferę.
- Projekt studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego miasta i gminy został tak naprawdę przygotowany dla państwa, a wasz głos jest bardzo istotny - rozpoczął Adam Syczewski z firmy planistycznej, która przygotowała dokument.
- Urodziłam się w Dąbrowie Białostockiej, jestem mieszkanką Wrocławia. Z zawodu jestem planistą przestrzennym - włączyła się do dyskusji Anna Dudziuk-Dudzik ze Stowarzyszenia na Rzecz Ziemi Dąbrowskiej "Nasza Ziemia". - W dokumencie dostrzegam sprzeczność. Z jednej strony mówi się w nim o atutach, czyli sąsiedztwie Biebrzańskiego Parku Narodowego i niskim skażeniu środowiska oraz o słabościach, a więc dużym bezrobociu i braku inwestorów, a jednocześnie proponuje się sprzeczne z tymi założeniami rozwiązania, czyli m.in. strefy wiatrakowe i wiatraki. Warto brać pod uwagę rachunek ekonomiczny. U nas na Dolnym Śląsku rolnicy policzyli, czy im się wiatraki opłacą i wycofali się z tych inwestycji. W momencie, gdy na jakimś gruncie staną te urządzenia, automatycznie nie przylatują tam ptaki i trzeba używać większych ilości pestycydów, by uporać się ze szkodnikami. Według planu, wiatraki miałyby stanąć obok dzielnicy mieszkaniowej. W takim wypadku domy stałyby się bezwartościowe, bowiem nikt by ich nie kupił.
- Na pewno jest to sprawa kontrowersyjna i budzi emocje. Na mapach zaznaczyliśmy dopuszczalne obszary pod wiatraki. Nie oznacza to wcale, że one muszą tam stanąć. Poza tym za trzy lata technologia może się zmienić. Lokalizacja tych urządzeń była zresztą uzgadniana z Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska. Wartość ziemi to kwestia lokalna - powiedział Adam Syczewski. - Moja żona chciałaby zamieszkać w domu, z którego widać by było wiatrak - dodał.
- Według planu, działki pod budowę mieszkań znajdowałyby się około 300 metrów od farmy wiatrowej. To jest chore. Z jednej strony planujecie postawienie wiatraków, a z drugiej - rozszerzacie strefę zabudowy mieszkaniowej - stwierdził Piotr Krzysztopik z Dąbrowy Białostockiej, za co zebrał gromkie brawa.
- Pan burmistrz wywiesił plakaty wyborcze, a nie poinformował o autostradzie - powiedział mieszkaniec Sadowa, odnosząc się do projektu przebiegu krajowej "dziewiętnastki". Jeden z wariantów przyjętych w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad zakłada, że trasa będzie biegła od "ósemki" w okolicach Sztabina w kierunku Sadowa i Reszkowiec i dalej na południe do Sokółki i Kuźnicy.
- Czy studium będzie przed, czy w dniu wyborów, to i tak ten plan musi być przyjęty - odparł Tadeusz Ciszkowski.
- W przypadku krajowej "dziewiętnastki" nie możemy nanieść korekty - wyjaśnił Adam Syczewski, dodając, że to GDDKiA jest w tym przypadku instytucją decyzyjną.
- Pewne rzeczy są ponad gminą. Na zdrowy rozum nie wyobrażam sobie jednak, żeby droga z Kuźnicy biegła pod Dąbrowę - stwierdził Tadeusz Ciszkowski.
- Czy były wnioski od mieszkańców w sprawie wiatraków? - zapytał Paweł Mojżuk z Dąbrowy Białostockiej. - Przecież na tych obszarach nie będzie można budować domów.
- Różne podmioty przychodziły do gminy. Jeden człowiek podpisał protest przeciwko budowie wiatraka, a następnego dnia pojawił się, aby po cichu prosić o jego postawienie - odparł burmistrz Dąbrowy Białostockiej.
Tak jak już wcześniej informowaliśmy, czynsz dzierżawny za postawienie wiatraka na nieruchomości wynosi około 3 tys. zł miesięcznie. Dla wielu właścicieli jest to duże wsparcie finansowe i byliby oni zainteresowani udostępnieniem swoich gruntów na ten cel. Niejednokrotnie rodzi to jednak problemy sąsiedzkie.
- Z jednego wiatraka gmina otrzymuje średnio 60 tys. zł rocznie. Plan zakłada, że utworzone zostaną 22 strefy farm wiatrowych, na których powstanie około 40 turbin. Studium jednak powoduje pewne ograniczenia. Czy gmina jest przygotowana na to, że właściciele gruntów będą składać wnioski o odszkodowania? - zapytała Anna Dudziuk-Dudzik.
- Do 18 listopada można składać wnioski dotyczące planu - zaapelował do zebranych Tadeusz Ciszkowski.
- Pismo takie musi jednak spełniać określone warunki formalne. Lepiej jest też mieć ze sobą kopię i poprosić o dane przyjęcia oraz przystawienie pieczątki - radziła Anna Dudziuk-Dudzik. - Proszę składać swoje uwagi. Chcę także dodać, że Najwyższa Izba Kontroli wskazała, że w żadnej gminie w Polsce, gdzie powstawały farmy wiatrowe nie skorzystano z instytucji referendum. Proszę z tego skorzystać - zaapelowała.
Gotowe szablony pism ze skargami można było dostać już na sali obrad.
- Działalność gospodarcza jest działalnością biznesową. Ten, kto buduje farmy wiatrowe, musi skalkulować zysk - stwierdził Tadeusz Ciszkowski. Dodał, że na ternie gminy miało już zostać wybudowanych 17 wiatraków. Problemem był jednak przesył prądu. - W tej chwili nie ma możliwości podwyższenia limitu produkcji energii elektrycznej. W Stocku jeden z przedsiębiorców chciał postawić farmę fotowoltaiczną o powierzchni dwa razy dwa hektary, jednak nie uzyskał na to zgody Zakładu Energetycznego - dodał burmistrz.
Wraz z upływem czasu sala obrad coraz bardziej pustoszała. Wychodzący z urzędu mogli zobaczyć taczkę z ciukiem siana i napisem "Dla burmistrza i kilku pracowników. Dla większości (bez)radnych" przymocowaną łańcuchem do zaparkowanego jasnego mercedesa.
(is)
Dyskusja na temat studium w Dąbrowie Białostockiej: