Chodziło mi o to, żeby zarysować problem i pokazać sposób zachowania lokalnego prominenta - mówi Tadeusz Jedliński, radny Dąbrowy Białostockiej. Sprawa dotyczy posiedzenia Rady Społecznej dąbrowskiego szpitala z 3 stycznia br. Starosta miał się na nim zwrócić do radnego: "Niech się pan ode mnie odp., panie Jedliński". - Bez komentarza - stwierdza Franciszek Budrowski.
Zdarzenie opisane zostało w najnowszym numerze "Głosu Dąbrowy". "W trakcie przedstawiania różnych koncepcji naprawy sytuacji szpitala przez dyrektora Tadeusza Gniazdowskiego, starosta Budrowski dość obcesowo przerwał wystąpienie pana dyrektora stwierdzając, że jest to strata czasu. Na zwróconą przeze mnie kategorycznie uwagę, że przedstawiciele starostwa według wcześniejszej deklaracji p. Starosty mieli zabrać głos na końcu wystąpienia dyrektora Gniazdowskiego, usłyszałem od starosty Franciszka Budrowskiego stwierdzenie: - Niech się pan ode mnie odp., panie Jedliński." - pisze dąbrowski radny.
- Na posiedzeniu Rady Społecznej z 3 stycznia głosem pana starosty została przedstawiona opinia, że nie będzie przerywał obrad, a od dyrektora i Rady oczekuje rozwiązań dotyczących dąbrowskiego SP ZOZ-u - mówi nam Tadeusz Jedliński. - Tak się jednak nie stało. Opisując całe zdarzenie w "Głosie Dąbrowy" chciałem pokazać sposób zachowania lokalnego prominenta. Naprawdę współczuję podwładnym pana starosty.
- Nie będę to tego się odnosić - stwierdza Franciszek Budrowski, którego poprosiliśmy o skomentowanie sprawy.
Tymczasem dąbrowski szpital generuje około 100 tys. zł długu miesięcznie. Na ostatniej sesji Rady Miejskiej dyrektor placówki przedstawił możliwe scenariusze rozwoju sytuacji. Jednym z nich jest zamknięcie oddziału chirurgicznego oraz zwolnienie około 10 osób. Obecnie personel zatrudniony na etatach rozłożone na cztery raty. Tadeusz Gniazdowski zapowiedział też obniżenie wynagrodzeń pracowników placówki.
(is)