Gospodynie przygotowujące posiłki w dzisiejszych czasach maja nie lada problem z doborem menu. Chcąc zadowolić swoich gości, szukają coraz to nowych smaków i przepisów, eksperymentują z nowymi produktami i przyprawami. Podążają za duchem czasu i chcą być nowoczesne za wszelką cenę. Ale czy warto? Może lepiej powrócić do potraw, które przygotowywały nasze mamy i babcie i przypomnieć sobie ich tradycyjny smak. Rozmawiamy z panią Olgą o tym, co dawniej znajdowało się na stołach i o tym jak przygotowywano posiłki.
Teraz trudno wyobrazić sobie nasze śniadanie czy obiad bez wyprawy do sklepu po świeży chleb, bułki czy inne produkty. Jak wyglądało to kiedyś?
- Kiedyści da sklapou jehdzili raz na jakiści czas, kab kupici cukiar, sol. Trebo było piersza na rynku pradać swoj tawar: jajka, syry, czy kurycu, kab miec hroszy i kupici szto treba. Chleba ni kupawali, bo piakli swoj, tak samo bułok czy miasa.
A jak często pieczono chleb?
- Chleb piakli raz na dwa, try tydni, jak u kaho u chaci było hubou da wykarmiania. Piakli połnu piecz, czasam nawat z sześć czy siem blachau, da hetaho pirahie i baby. Na świato piakli ciastka na amaniaku i bułkie z makam czy syram. A da chleba czasam dawali jabłyka, dzieci taki chleb wielmi lubili, jon był taki smaszny.
I chleb nie czerstwiał? Gdzie go przechowywano?
- Toż dauniej ni było ladoukau, chleb abwiwali pałatnom i wynosili da kamory albo świaronka, tam jon lażał para tydni.
Ale taki chleb był czerstwy, nie przeszkadzało to?
- Chleb heto dar od Boha, jaho treba było szanawaci. A szto trocha czerstwy był? Heto niszto, jaho jeli za smakam, najważniejsza szto jon był na stale. Bo był czas, szto i chleba ni było z czaho spiakczy, jak był chleb, to ni było hoładu. Chleb był wielmi ważny, z jim chadzili u swaty, na wasela, czy chryściny, witali jim darohich haściej, a dzieci wuczyli jaho szanawaci.
A skąd brano mąkę do wypieku chleba?
- Muku trebo było zmałoci u młynie, małoli żyto i pszanicy a też jaczmień na pancak i krupe. Mnoho hetoho było, kab stało na daużej.
Co jeszcze przygotowywano do jedzenia?
- Pa chlebi ważna była bulwa, z jaje piakli baby, ahładki, waryli u łupinach da kapusty. Jeli usio toja, szto wyrasło u harodzi - kapustu, haroch, bob, saczewicy, repu czy burakie. Kapustu waryli presnu i kisili jaje na zimu, harochu i bobu siejali mnoho, kab stało na ceły rok. Letam suszyli mnoho jabłykau, a potym waryli kampot i jeli jich, dzieciam dawali.
A co robiono z mięsem?
- Miaso salili u boczku albo suszyli, paźniej układali też u słoiki i zawarwali, jany zamykalisa i tak prachouwali. Słaniny też salili u takija skryni i wynosili da kamory.
Jak radzono sobie bez lodówek, zamrażarek?
- Usio trymali u kamory albo u sklepi (piwnicy - red.), tam było zimno. I boczku z miasam i słaniny, tłuszcz u kastrulach. Małako upuszczali da studni kab było zimna. Letam, kiedy karowy dawali mnoho małaka, rabili syry, salili jich i suszyli, kab było na zimy, masło bili u tłuczkach, potym jaho tapili i smażyli na jom. Jak było haracze, to jeli kisła małako z cybulaju i z bylwaju. Rabili zacierku i warenniki, na plicie pialki placki. Makarony swaje rabili, suszyli jich i waryli kiedy trebo.
Nie było żadnych wymyślnych potraw?
- Usio było prosta, waryci trebo było na blatach a i ni mieli czasu wydumouwaci bo trebo było rabici na poli. Najczaściej waryli rano, kab stało na ceły dzień. Nic ni możno było wykidaci, nic ni zmarnawałaso, szanawali jadzenia, bo jaho mohło zabraknyć. A choć ni mieli mnoho, usie dzialilisa z biednymi, albo dawali dziadom, katoryja chadzili pa wioskach. Tak nas dauniej wuczyli dzialitca z druhim tym szto mieli.
Dziękuję za rozmowę.
Notowała: (hr)